Dwa, że od niedzieli jestem na odwyku od kawy. Tzn. raczej od kofeiny, bo kawę owszem żłopię - zbożową Inkę... :) Poranki bez mocnej czarnej "siekiery" z ekspresu są okropne, rozmemłane, a podszyte wkurwem, chwytam pion jakoś na trochę przed południem, i potem już nawet leci. Ponoć po tygodniu - dwóch takiego detoksu człowiek nie budzi się już taki zdechły. Hope so..
Nuda. Pomalowałam se dziób, jak widać. Fajny kolor, pomieszałam paluchem Rimmel bordo z czerwienią Maybelline oraz fojoletem Lovely. Korci mnie Apocalips, chyba widziałam w ofercie coś podobnego...
Takżetego...
drugie foto przepiękne.
OdpowiedzUsuńma w sobie tajemniczość niczym z alicji z krainy czarów.
oraz zakochałam się w twoim pisaniu, od pierwszego przeczytania, a trafiłam tu zupełnie przypadkiem.
uściski ślę!
~m