Chciałam ino wyskoczyć do Zielarni po zamówiony balsam Herba Studio na krogulce, dosłownie za miedzę...tfu! ulicę. Narzuciłam więc parkę, wzułam pierwszy lepszy obuw, i wyleciałam z domu z włosem rozwianem. Kij, że z leciutkim kacykiem po wczorajszym piwku oraz po porannym neurotycznym "manualnym oczyszczaniu porów" wyglądałam hmm, delikatnie mówiąc, not maj best... I co, OCZYWIŚCIE musiałam wpaść na dwie osoby "pułci" żeńskiej, których nie widziałam od wieków, a akurat wolałabym przed tymi konkretnymi babsztylami wyglądać jednak maj best. No cóż, udałam wielki pośpiech i roztargnienie, i mignęłam chyżo obok, klnąc w duchu swą niefrasobliwość. Ehh, tak jest ZAWSZE kiedy wyglądasz jak kupa, a jak się wypacykujesz, to ani pies z kulawą nogą nie przetnie Twej trajektorii...
Oh well. Wutevr.
znam to! to jest okrutne...:(
OdpowiedzUsuńHahaha znam to skądś! zawsze jak wyglądam jak kupa to kogoś spotykam, szczególnie osoby, przed którymi nie chciałabym się tak pokazać:P ale nie zawsze da się wyglądać olśniewająco;)
OdpowiedzUsuńNajgorzej, jeśli spotykasz takiego wrednego babona z dzikim zamiłowaniem do plotkarstwa raz na ruski rok, i ów babon nie wie, że czasami jednak wyglądasz olśniewająco... ;P
Usuń