Hejka.
Jesień czułam w starych kościach już w sierpniu. I ani się człowiek obejrzał, kobyłka u płota.
Budzik dzwoni o 7, za oknem dżdżyste i wietrzne szarości. Kaloryfery grzeją dopiero od paru dni, wcześniej trzeba było wiela potęgi woli, aby wywlec przyjemnie wygrzany pod kołdrą zewłok na iście krypciane chłody, brrr...
Jestem stworzeniem bardzo światłolubnym i taka ponura aura wpływa na mnie przybijająco. ALE. Najlepiej w takiej sytuacji włączyć se autopilota i skupić się na aktywnościach do bólu pragmatycznych - np. jak łapią mnie egzystencjalne smuty to w ramach doraźnej samopomocy chwytam za szczotę i dawaj wannę szorować, tudzież kibelek. Ogólnie grafik "prewencyjnie" powinien być przyzwoicie "nabity", aby nie mieć czasu na dokarmianie sezonowego weltszmercu. Jak człek się zabierze za coś pożytecznego z rana, to później już godziwy poziom satysfakcji chroni przed nagłym zjazdem w otchłań ponurych refleksji - i można nawet bez obaw posłuchać mrocznej a emocjonalnej nuty...
A propos, ostatnio odkryłam na yt kanał pewnego pana, który tworzy właśnie coś w tych klimatach. Jak zapewne wiecie (lub nie wiecie) za młodu Toyad był mooocno zajawiony mroknesem wszelakim, wiedźmami, elfami, wampirami etc. :) Dalej lubię. Jeśli komuś taka konwencja równie bliska, to polecam:
Zostawiam Was tymczasem, ale wkrótce się odezwę... :)
https://www.theguardian.com/lifeandstyle/2016/oct/07/the-pessimists-cure-for-procrastination-oliver-burkeman-philosophy - weltszmerc z nieco innej perspektywy :)
OdpowiedzUsuńDzieki za pomroczna muzyke!